#3
Dzień dobry, ja na spotkanie AZNPGR...
(Anonimowi Zbieracze Niekoniecznie Potrzebnych Gratów Rowerowych)
Alpinestars x9, Breezer x2, Intense x2, Klein x3, Yeti x2, Cannondale, Specialized, GT, Rocky Mountain...
+ Checker Pig, Creme, Electra

#4
Ja siebie trzymam w ryzach - jeśli kupuję jakąś część to od razu sprzedaję tę, którą ta "nowa" zastąpiła i trzymam się koncepcji "jednego roweru własnego. Ze względu na to, że coraz więcej czasu i serca poświęcam mojemu Retro-mtb-bikowi (napisałbym Wheeler-owi - ale może niebawem wymienię ramę ;-)) i nie chciałbym, żeby mi go skradziono, postanowiłem zorganizować drugi rower na miasto - ale - to jest istotne - będzie on do użytku publicznego, tzn dla całej rodziny, dla gości rodziny i tym podobne. W praktyce na co dzień rower będzie służyć mi do jazdy po mieście i na do lajtowych wycieczek dla dwóch osób(do podziału), które roweru nie posiadają. Aby było taniej, w ramach tego drugiego - miejsko-publicznego roweru przygarnąłem rower, który stał u rodziny na wsi. Stara Ukraina, muszę znaleźć czas, przesmarować i zmienić dętki. Nic więcej nie trzeba.

#6
Ja dziś z żoną dywagowałem jaką w końcu ramę spośród trzech dla niej zatrzymać... A po świętach dojdą dwie kolejne 18" i jedna 19"... Do tego od tygodnia obok monitora stoi i bezczelnie się szczerzy zielony komplet sterowy od Krzysia Króla który użyję najwcześniej na wiosnę bo ramy czy czegokolwiek nawet do niego nie ma... :-/ Ehh... No i na domiar złego w mieście mam takiego jednego, YvesMoi go zwą, co to podsyca ten nałóg i nie dość, że na złą drogę sprowadza, to jeszcze kierunek pokazuje :mrgreen:
Alpinestars x9, Breezer x2, Intense x2, Klein x3, Yeti x2, Cannondale, Specialized, GT, Rocky Mountain...
+ Checker Pig, Creme, Electra

#9
chrzanić retro, komu to potrzebne , to jak kolekcje znaczków co zbierałem 30 pare lat temu, klasery itd i co ?? nic nie warte bo są tego miliony.
to samo, rowery, szukamy, skłądamy , poerujemy , cyckamy a warte są dosłownie pare stówek jako złom przy sprzedaży.
Czarno to widze , czarno , ale xtr 900 ładny jest , a co !
www.velotech.pl

#10
No niestety - zgadzam się z Piotrem w 100%.
Dla nas to ma jeszcze jakąś wartość sentymentalną - części z "naszych czasów" za którymi śliniliśmy się po nocach. Łatwo też sobie samemu przetłumaczyć, że trwałość jest wyższa, bo Japonia, USA, Włochy a nie Tajwan i Chiny itp. Ale tak naprawdę coraz to nowi rowerzyści będą na to patrzyli jako relikt, przeżytek i tyle. Rozwiązania archaiczne. Ile teraz są warte najlepsze rowery z lat 80-tych? Świat idzie do przodu i koniec.
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#11
Ja nigdy nie traktowałem tego jak lokaty kapitału i myślę, że inni także. Coś nie rozumiem podnoszenia tej kwestii ;-) Osobiście bawię się w to jedynie z powodów estetyczno-sentymentalnych i mam gdzieś wartość sprzętu.
Alpinestars x9, Breezer x2, Intense x2, Klein x3, Yeti x2, Cannondale, Specialized, GT, Rocky Mountain...
+ Checker Pig, Creme, Electra

#12
o a dla mnie to ma pozytywne znaczenie ekonomiczne.
Zacząłem jeździć po górach rowerem i okazało się że już posiadany przezemnie stary wheeler jest do tego b. dobry.
Początkowo (po pierwszej wycieczce) chyba głównie przez brak amortyzatora zacząłem sądzić, że się mój rower nie nadaje i zacząłem rozważać zakup nowego Cube za jakies 1700zł. Ale do braku Amora się przyzwyczaiłem. Zmieniłem chwyty kierownicy i trochę podniosłem mostek i jest dobrze. No i przynajmniej nie mam problemu z serwisem tego skomplikowanego elementu! Rower jest prosty i sprawny. Wydaję na niego bardzo mało - i przeważnie gdy coś kupię to odzyskuję znaczną część sprzedając to co zostało wymienione. Licząc kupna i sprzedaże prawdopodobnie wydałem na Wheelera od początku obecności na forum około 100zł.
Myślę, że całość renowacji zamknie się 300-400zł. I wówczas będę miał już świeżo polakierowany, spójny osprzętowo i w pełni sprawny rower do jazdy po górskich ścieżkach.
Przypuszczam, że wtedy zostanę na forum by oglądać cudze Fat'y ale sam nie będę nic zmieniać.

#13
piszesz o jazdach w górach - ale w jakim stylu ?? jeździłem na sztywniaku kompletnym i łapy odpadają.
Fakt teraz za niedługo będą jedwabiste szutrówki gładkie i sztywniak będzie ok, ale spróbuj tak Wyspowy objechać bez amora i mieć przyjemność i natłuc z 4-5 tysiaków rocznie , nie da rady, amorek i w sumie pełny ful to podstawa.
www.velotech.pl

#14
Wiesz, jak zbyt trzęsie to po prostu jadę wolniej. Z nikim nie nie ścigam, jadę sam z plecakiem na kilka dni, śpię w wiatach przy szlaku lub jakiś bezpańskich chatkach (w razie jakby ktoś się zastanawiał: google: chatka pod śnieżnikiem - jest tego dużo więcej w całej Polsce i w krajach ościennych też i z resztą nie tylko ościennych :-) .
Jakoś tak to wygląda.
Co do ścieżek jakie wybieram to im bardzie strome przy podjeździe tym mam większą frajdę! Przy zjeździe już aż tak bardzo mi na ty nie zależy(na kilku pierwszych się tym jarałem, ale mi przeszło). Uwielbiam jechać za to po długiej, zalesionej, wąskiej grani...
I lubię gdy zjazdy są krętę - co chwila trzeba hamować i meandrować w swojej - koleinowej ścieżce!

#15
że co ??, że jak ?? meandrować ?? co ty Wąż jesteś heheheh :mrgreen:

niestety sztywniak wymaga innego sposobu jazdy , techniki i w sumie ścieżek , ale frajda jest , Turbacz z Luboniem tak zaliczyłem i nie wiem czy bym chciał jeszce raz :-
www.velotech.pl

#17
Piotrze: takie zachowania profulllowe nadchodzą z wiekiem i ciężkością tyłka - w sumie to nie jest nic wstydliwego i to zupełnie normalna sprawa. Ale nie można też twierdzić, że od sztywniaka ręce odpadają i " nie da rady, amorek i w sumie pełny ful to podstawa"

Podstawa to działające hamulce, dobrze skręcone stery i sprzęt, któremu można zaufać. A cała reszta to już zabawa - Tobie full pasuje, innemu sztywniak. Jeden na sztywniaku podjedzie i zjedzie wszystko (np. Skolioza) a ktoś na fullu z tego "wszystkiego" wyjedzie tylko 50% (np. Ty). I jak tu twierdzić, że full to podstawa - podstawą Panie kochany jest kondycja, technika i psycha - oraz głowa na karku.

Ale zeszliśmy z tematu. Zbieractwo (ang. hoarding) to rzecz dość powszechna.. imo dopóki Wasze mieszkania nie wyglądają tak:

Obrazek


to się nie ma co obawiać - chyba, że nie ma już co do gara włożyć to inna bajka ;) Ja w retro jestem dość młody, ale cech zbieracza raczej nie wykazuję - tzn mam burdel w piwnicy koszmarny w tej chwili, ale każda część ma jednak jakieś zadanie :) A jak skończę temat Zaskarów i rowerów dla zony to mam nadzieję mieć czysto i pięknie :)

Natomiast poruszyłbym inną sprawę. Twierdzenie, że to wszystko jest złomem i nowe, technologicznie lepsze jest genialne... może i tak, ale tego złomu jednak szkoda. Nadal da się na nim jeździć - często można na prawdę bardzo dobrze śmigać - więc po co nam sprzęt z najwyższej półki ze sklepu? Wadą naszych czasów jest wmawianie przez wszelkiej maści marketingowców i handlowców konieczności wymiany na lepsze - chciałbym aby owi "handlowcy" wypowiedzieli się w kwestii ochrony środowiska i zużycia zasobów.. zresztą to temat - woda.

A jeszcze jedna sprawa mi przychodzi do głowy... Nie wspinałbym się na linie 20 - letniej czy hakach, które pamiętają mojego dziadka - z czystej zasady, że tak się nie robi, bo jest sporo uszkodzeń, których nie widać po prostu - materiał tez traci swoje właściwości i różnie to bywa. Jak to jest z ramami, kierownicami itd? Jak t było z kierą Staszka, która mu się złamała w pół? Bo to w sumie jest pytanie - ilu z Was wiek sprzętu dał się we znaki w jego uszkodzeniach, o których strach wspomnieć?

#18
Chciałbym sprostować - nikt chyba nie mówił, że wszystko jest złomem i nowe jest zawsze lepsze. Po prostu świat idzie do przodu i koniec. Rób co chcesz - starych części w dobrym stanie jest coraz mniej, a do tego dla każdego nowego pokolenia stary sprzęt będzie coraz bardziej archaiczny (choć wcale nie pisałem, że gorszy) i pozbawiony nutki nostalgii ze "starych dobrych czasów, kiedy się zaczynało jazdę". Jeśli ktoś będzie od urodzenia jeździł na tarczówkach, to się już na v czy canti nie przesiądzie tak łatwo. Historia kołem się toczy i na wszystko jest odpowiednie miejsce.
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#19
cóż, trochę mam sprzętu "dla miacia" - i fajnie, bo mnie to cieszy, nie muszę wszystkiego ujeżdżać Z drugiej strony nie jestem wolnm strzelcem więc na fanaberie typu "o, fajne, biorę! a do końca miesiąca... jakoś będzie" pozwolić sobie nie mogę

A to co piszecie o starym, archaicznym sprzęcie - cóż, dla mnie sama radość, jak z politowaniem patrzą na moje canti 4,5cm skoku etc, a później widzą że TO jeździ i to wcale nie bardzo kiepsko ;-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#20
łooo fajny temat : )
właściwie temat rzeka
Powiem wprost -tak ,jestem zbieraczem.
Moj pokój wygląda teraz podobnie jak na zdjęciu powyżej .ale właśnie wpadłem w szał (średnio raz na 3 miesiące /albo raz na kilka lat)
Staram się z tym walczyc ,ale nie zawsze to wychodzi -wystarczy spojrzeć do piwnicy -mam np. jedną nartę wbitą w ścianę ,całą zapełnioną oponami .Czy to normalne ? Niewiadomo. Chyba nie ma w tym nic złego. Do czasu -gdy ma się miejsce ,żeby to wszystko składować.

Od czasu do czasu można zadbać o "higienę" ,wywalić graty ,sprzedać części zbędne .
Ale zawsze jest jakaś baza "Zabawek" aj kendi ,które można maltretować w dłoniach ,czyścić itd.
Wywalać na wyrost nie lubie ,bo niemal zawsze po jakimś czasie zmieni się koncepcja ,wpadnie jakiś pomysł ,pojawi się jakiś rower -i się je wykorzysta .

Retro-nie rozróżniam podziału na retro i częsci współczesne.Traktuje wszystko równorzędnie .

Co do przesiadek na stare technologie -w zasadzie się zgodzę ,ale nie do końca z Tobą Focker. To nie jest takie proste zdaje sie :D
Śmigałem sporo na tarczach ,zaczynałem na v-kach ,a teraz w wiekszości rowerów mam właśnie kanty ,albo hamulce szosowe ,tylko w góralu tarcze i wcale niczego mi nie brak ,w jakości hamowania canti.
Podobnie kwestia -napędu na ostro -przecież to relikt ,a zobacz ile teraz ludzi z uporem maniaka ,twierdzi ,że to najlepszy i jedynie słuszny napęd na miasto :)

A co do roweru w góry -bo to ciekawy off -po pierwsze rzeknę -rzecz gustu ,kto co lubi.
Po kolejne -w sumie zgadzam się z Piotrem w zupełności. Mówię to z perspektywy śmigania ostatniego roku w beskidach na specu sztywnym ,a teraz na krowiastym fulu - z założenia uprawiam turystykę górską.
Wiem ,że na kolarzówie też sie da po szlaku :) tylko co z tego ..

Umiejętności -nie mają tu nic do rzeczy ,tylko to ,że full bardziej sie nadaje do jeżdżenia po górach ,jak robi się to często ,większa radocha ,pewniejsza jazda itd. itd. Bo jest naturalną ewolucją roweru do jazdy w trudnym terenie. Sztywniak -ok ,ale nie do wszystkiego ,nie zawsze i nie dla każdego -chociaż nie mowie ,że nie wybrał bym się na konie w beskidy ,bo bardzo chętnie bym to uczynił -tylko klamki zmienie.

#21
łapy odpadają kolego nie ma bola, wystarczy ze przejedziesz te trasy co jechałęm , a jechałem je na sztywniaku z amorem i fulu i tu różnica jest duuuuża .
Po pierwsze szybsza jazda , więc zrobie więcej trasy z mniejszym zmęczeniem, po drugie bezpieczeństwo - amor o zkoku ok 100-120 mm da mi większe bezpieczeństwo jakby co niż sztywny widelec .
Po trzecie nie mam 20 lat i nieraz mnie już ręce bolały i łokcie po trasach w górach rzaędu 60 i więcej km - terenowo !!!
Mój rekord to ok 185 km terenowej jazdy w okolicach Krakowa , Dolinki, gdyby nie dobry widelec cr-mo to nie wiem jak by było z gorszym.
W przypadku sztywnego widelca ważne jest aby on pracował, opony , głównie przednia także, da nam to choć odrobine komfortu.
Sztywniaczek jest też lekki , łatwo go przeniesć, ponieść itd .
na przyszły rok szykuje długie jazdy po górach i mam nadzieje że Kona czarna będzie explorowała lżejsze trasy, a full czy coś amorem - może Hawk odrestaurowany cięższe.

a propo, Kona dostała nowy widelec alu lekki ok 750 g
www.velotech.pl

#22
Rurokura.
Wiesz - to co piszę to mocne uogólnienie i wiadomo, że nie dotyczy wszystkich. Stąd moda na nowe części do singli czy Ritchey Classic. Fakt jednak faktem, że części się zużywają i nie są już robione, więc ich pula sie kurczy. Siłą rzeczy czasem trzeba iść do przodu, choć nie twierdzę, że współczesne części są lepsze.

Cóż. To jest jak z autami. Dałbym się pokroić za Golfa jedynkę nówkę z fabryki. Ale takich nie ma, więc albo jestem skazany na 30letniego starucha, albo na abs, elektrykę i wspomaganie, ale także większe ryzyko awarii niż w nowym aucie sprzed 30 lat.
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#24
Był już tu kiedyś chyba wątek dlaczego retro :-D
Było o zbieractwie, a teraz w tę właśnie stronę dyskusja idzie.
Trudno. Brnijmy w to.
Oczywiście ja też nie wierzę, że stary rower nadaje się dla młodziaków do wyczynów współczesnych.
Ale do normalnej rowerowej turystyki, czemu nie.

Co do amortyzacji, to ma ona sens tylko w górach albo wyczynie. Jak widzę kolesi na ścieżkach rowerowych z fullami, to mi mowę odejmuje z wrażenia.
Więc, z czysto ekonomicznego punktu widzenia, dysponując kwotą tysiąca zł, co jest zrobić sensowniej?
Ano można iść do sklepu, nabyć kiełysa dzianta czy tam co tam, z amorem obijjajorem, ramą 2,8 kg, jedną przerzutką z tyłu alivio, a resztę nawet nie wiesz jakiej marki. O imponującej realnej wadze 14,5 kg, jak dobrze pójdzie.

Albo za te pieniądze można złożyć lekki, dynamiczny i niezawodny rower w konwencji retro z wagą < 12 kg, na sztywniaku. Z melodią jakąś i historią.

Więc nawet ekonomicznie, retro ma sens.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#25
cóż
w pełni się zgadzam z powyższym
tylko nie każdy jest na tyle świadomy ,żeby o tym wiedzieć -i złożyć/zlecić złożenie takiego roweru
a co do amortyzacji -mam podobnie
>wracając do zbieractwa ,właśnie sobie zdałem sprawę ,że zalega mi ponad 50 kompletów korb z campagnolo
i w sumie to nie wiem co z nimi zrobić ,no ale przecież ich nie wyrzucę .. .!
no i tak to właśnie działa :) że szkoda

#26
Dlaczego retro? Na pewno nie z powodów ekonomicznych!

Kiedyś spostrzegłem, że każdy produkt w swym rozwoju ma pewien czas w którym osiąga doskonałość (albo maksymalne zbliżenie do doskonałości, jeżeli już przyjąć, że niczego doskonałego nie ma!)

Jednak pomimo osiągnięcia tej fazy rozwoju - produkt "rozwija" się dalej. Warto chyba zapytać dlaczego?
Czyżby z doskonałego chciano zrobić doskonalsze? A da się w ogóle tak ??

Otóż z pewnością się nie da! Można zrobić tylko inne - i nazwać je doskonalszym.

Po co?

Otóż po to - aby dalej SPRZEDAWAĆ i POSZERZAĆ rynek!
Aby poszerzać rynek należy sprzedawać taniej - więc także produkować taniej! Aby sprzedawać w ogóle, należy wmawiać konsumentom, że nowe jest lepsze od starego.

Moim zdaniem, rowery MTB osiągnęły swą doskonałość absolutną w pierwszej połowie lat 90-tych a wszystko co produkowano w latach następnych, było lepsze - ale pod warunkiem, że udało się to wmówić kupującym.

Gdzieś właśnie w połowie lat 90-tych, zaczęto masowo zastępować ramy cro-mo - aluminiowymi i reklamować całe przedsięwzięcie jako postęp.
A jaki to był postęp, skoro pierwszy lepszy inżynier mógłby przysiąc, że stal wysokowytrzymała jest dwukrotnie odporniejsza na obciążenia niż najlepszy stop aluminium a masa właściwa takiej stali jest z kolei dwukrotnie większa niż wspomnianego wyżej stopu lekkiego.

Można było zbudować ramę aluminiową ALE co najwyżej identyczną wytrzymałościowo jak stalowa, co jednak wymagało zastosowania dwukrotnie grubszych ścianek rur lub powiększenia ich przekrojów - zatem niestety - przy zachowaniu tej samej masy!

Aluminium miało też wady, które skwapliwie ukrywano! Np szybsze starzenie wytrzymałościowe, znacznie mniejszą elastyczność i sprężystość itp; itd - co nie było wcale bez znaczenia dla ostatecznych własności roweru przeznaczonego do jazdy w terenie.

Teraz z kolei, wszyscy marzą o karbonach i z zazdrością patrzą na kolegów, których stać na zakup ramy za kilka tysięcy lub całego roweru za kilkanaście.
Tak jakoś daliśmy sobie wmówić, że karbony są najlepsze i najdoskonalsze - a zapomnieliśmy do czego MTB ma służyć?

Otóż mój "kolega karbonowy" owadził kierownicą o gałąź, podczas jakiegoś zjazdu. Skutek był taki, ze jego frymuśny karbonowy MTB o niewiarygodnie niskiej masie, rozpadł był się na kilka mniejszych kawałków.

Ja też owadziłem kiedyś o gałąź i wykonałem piękne salto przez kierownicę wprost na twardą i korzeniastą glebę.
Rower wykonał to salto wraz ze mną, wyrżnął w tą samą glebę i .... i NIC!
Podniosłem się, pomasowałem co było trzeba, pozdrowiłem wszystkich świętych, wsiadłem na Bike-techa i pojechałem dalej.

Uwielbiam retro!
Każde retro wyprodukowane w takich czasach, w których produkować lepiej oznaczało produkować lepiej - a faktycznie lepiej już nie było można.

Do takiego retro mi tęskno - zanim zaczęto cokolwiek wmawiać aby dalej sprzedawać i zarabiać.

Pozdrawiam

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#27
Witam.

W sumie spodobał mi się temat...

Po pierwsze dlaczego retro... W sumie chyba jestem tutaj najmłodszy wiec dla mnie retro ma sens EKONOMICZYNY i do tego "kultowości" :D Tak w skrócie mówiąc nie stać mnie na złożenie nowego roweru nowym pełnym XTR itd... roweru który naprawdę wyróżni się z tłumu i nie będzie taki jak wszystkie. Za proste za te same pieniądze mogę mieć XTR 950 z lekkim luzem lub nowego SLX który takie same luzy będzie miał za chwilę.

Za te same pieniądze mogę złożyć za który na światłach usłyszę "wow, fajny" :D

A poza tym lubię mieć coś innego, nie szablonowego... niedostępnego... Dlatego też wybrałem Fuji :D

Myślę że wpływ na mnie może mieć też to jeszcze nie dawno patrzyłem na katalog 2001 i śliniłem się na widok XTR 950 czy Sram 9.0 :D Teraz idę i mogę to dotknąć... To trochę jak spełnianie marzeń... :D aż strach pomyśleć co będzie jak już mi się części skończą...

W tym kontekście mogę też powiedzieć o innym moim odczuciu. Często bardziej jaram się częściami mniej "kultowymi" a tymi które wtedy chciałem mieć... :D

Genieralnie nie jestem fanem robienia retro na siłę... Ale są pewne rzeczy które naprawdę kiedyś były lepsze. Obręcze 517 teraz ciężko o dobrą obręcz poniżej 400g pod V-kę. Magura Hs33 podobno dużo się przez ostatnie lata nie zmieniła. FD xt np waży w dalszym ciągu więcej niż 739. Czy też ramy Scotta w wadze ok 1200g...
Teraz tego poprostu nie ma... Lecz z drugiej strony nie założyłbym która pęka lub obręczy wytartej do zera bo to jest retro.


Po drugie... ja osobiści teraz wszystkim znajomym wybiłaem nowe Krossy itd a wcisnąłem rowery sprzed dobrych 10 lat... Tym bardziej że gwarancja często
jest tylko iluzoryczna...

Po trzecie co do jakości... Mogę użyć przykładu RD. Ostatnio przeszedłem na z SLX na 950. Slx miałem z przebiegiem ok 1000km więc wydawałoby się że powinien być jak nowy ale... luzy były takie same jak na 950 którą kupiłem z nieznaną przeszłością ale nie wróżę jej przebiegu mniejszego niż 5kkm... Praca... Shadow musiał być ustawiony idealnie inaczej kupa... Xtr ustawiłem w 5 min i jest ok. Do tego wszystkiego XTR chodz dużoi lżej mimo że musiałem wsadzić jakiś stary pancerz. I co najważniejsze w końcu nie obija się o rame... A to podobno shadow miało temu przeciw działać...


Po trzecie... Nie lubię plastiku... Carbon, czy też design nowych części... BLEEE :)


Po czwarte amortyzacja... Jeszcze roku temu mówiłem bratu że fula żłoże dopiero po 40 stce a teraz... Z chęcią złożyłbym takiego w konwencji FR/DH. Z reszta mielec ma być taka przechowalnią dla gratów :D Ale nie traktowałbym go jako jedyny rower a raczej jako zabawkę na wyjazd w góry lub w naprawdę ciężki teren. I wybór fulla nie jest tutaj podyktowany komfortem a raczej bezpieczeństwem i pewnością jazdy. IMO do maratonów i XC stworzony został hardtail.!


A tak wracając do tematu pierwotnego to nie czuję się zbieraczem. Mam trochę części lecz mam je tylko dlatego że nie opłaca się ich sprzedawać lub są magazynem części zamiennych do części. Z reszta nie lubię jak części leżą u mnie za długo. Czasami tylko jak mam kasę to zostawiam żeby sprzedać w chwili kiedy jej nie będę mieć (np teraz przed świętami).
Choć może te 8 Rometów/ukrain i innych mocno retro rowerów czekających na odnowienie w garażu może świadczyć o lekkim zbieractwie... Ale to mogę przypisać pasji kręcenia śrubkami :D

Mam nadzieję że mnie zrozumiecie :D

pozdrawiam
xMekpx
Moje ogłoszenia
Marin Bear Valley 1996

#28
Tomek Holka pisze:Dlaczego retro?...

...Do takiego retro mi tęskno - zanim zaczęto cokolwiek wmawiać aby dalej sprzedawać i zarabiać.
Pozdrawiam
***
Mądrego to i miło posłuchać... ;-)
Alpinestars x9, Breezer x2, Intense x2, Klein x3, Yeti x2, Cannondale, Specialized, GT, Rocky Mountain...
+ Checker Pig, Creme, Electra

#29
O k... ale wyszedł laborat.. :D

A teraz w uzupełnieniu powiem że nie zgadzam się z Tobą Tomku !

Myślę że ta nowa doskonałość bierze się z nowych technologii nie koniecznie ściśle rowerowych. Choćby zmiany w materiałach. Nie powiesz mi chyba że tutaj nie nastąpił przez ostatnie 20 lat przełom.

Drewniane koło też kiedyś było doskonałe. A jednak wymyślono oponę.

F1 20 lat temu też była doskonała... A jednak bolidy obecnie są zupełnie inne...

Wszystko to kwestia czasu.

Ale myślę że wiem skąd bierze się Twoje myślenie... To kwestia potrzeby. Takiej osobistej. "Nic więcej nie jest mi potrzebne dlatego tam to jest idealne"

I marzeń/wspomnień. To tak jak ja pisałem o tym katalogu... Dla mnie super hiper będzie Zaskar z 2001, nie ten z 2003 bo to do tego z 2001 się śliniłem i to tego mam w czerwonej ramce :D Równie dobrze mogę powiedzieć bo to na tym się ścigałem... Sentyment poprostu.

A co do istoty MTB... Dla każdego z nas jest ona czymś innym... Dla jednego to leśne ścieżki itp co można podpiąć teraz pod FR/DH dla drugiego to maratony po szutrach i polnych drogach co właściwie może być turystyką...


pozdrawiam
xMekpx
Moje ogłoszenia
Marin Bear Valley 1996