#1
Wreszcie udało mi się zdobyć aparat, zatem czas przystąpić do prezentacji zdjęć Bike-techa, takiego, jak wygląda obecnie.
W porównaniu ze zdjęciami wersji oryginalnej (jak wyżej!), to jakby nie ten sam rower! Po prostu właściciel, czyli ja, odcisnął na jego wyglądzie swoje wariactwa, upodobania i gusta.
Wkliknięcie w obrazek, powiększa zdjęcie!

Obrazek

Choć szeroki kąt obiektywu nieco zniekształca proporcje, rower jest moim zdaniem ładny. Przy okazji, przepraszam, że rowerek nieco przybrudzony i przykurzony. Ale cóż - cały czas jeździ, choć pewnie już nie tak często jak kiedyś.
Zacznę swój opis od ramy.
Łatwo zauważyć, że wszystkie rury głównego trójkąta są nadwymiarowe, przy czym każda z nich ma inną średnicę.
Najciekawsza jest rura podsiodłowa, która na wysokości górnego mocowania linki tylnej przerzutki, rozszerza się zewnętrznie, osiągając w górny węźle zbiegu z rurą poziomą i wspornikami tylnego widelca nieco większą średnicę.
Jak przyjrzycie się uważnie zdjęciu, z pewnością to zauważycie. Ta zmiana średnicy, lejkowato i równomierne zmienia się na długości około 4 cm.
Dolna część rury podsiodłowej zmienia z kolei swój przekrój - z okrągłego, na wysokości obejmy przedniej przerzutki - na eliptyczny w miejscu wspawania tej rury w mufę suportową.
Ta zmiana przekroju jest tak ładnie wykonana, że niepodobna określić miejsca, gdzie kończy się przekrój okrągły a zaczyna eliptyczny, choć cała zmiana zachodzi na długości około 11 cm.

Fajny kształt mają też tylne patyki, czyli ukośne wsporniki tylnego widelca, które w części środkowej są znacznie grubsze niż na końcach, choć najprawdopodobniej, w połowie długości, mają też znacznie cieńsze ścianki.
Myślę, że chodziło tu o wzrost sztywności całego tylnego trójkąta w miejscu mocowania cantileverów.

Wszystkie spawy tej ramy wykonane były ręcznie, czego nie można poznać po niemal idealnie równym i elegackim spawie - ale wyraźnie widać w miejscach gdzie spawanie kończono.
O tym, że wszystkie rury spawano do czoła, chyba już nie warto wspominać.

Na powyższym zdjęciu, rower prezentuje się w wersji jesienno - zimowej, z pełnym oświetleniem Cat-Eye'a z epoki, czyli właśnie z przełomu lat 80-tych i 90-tych i na najcięższych, 36 szprychowych kołach, z których tylne zaopatrzyłem w monstrualną kasetę, kończącą się na 32 zębowym trybie.

Całość, wraz z pólkilowym siodłem Brooksa, waży około 13,4 - 13,6 kg.

Jak widzicie, lubię się chwalić i popisywać, zatem opowiadanie o tym, co na tej ramie powiesiłem, odkładam na później.
No cóż! Do tej pory, myślałem, że nie mam komu opowiadać tego wszystkiego.

A tu proszę - jaka miła niespodzianka :mrgreen:

Obrazek


Serdecznie pozdrawiam

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#3
zimny pisze: ... a ten tylny canti od suntoura? strasznie trudno go prawidlowo ustawic...
Faktycznie, to wymaga nieco zachodu, niemniej jednak po ustawieniu działa świetnie.
Wkliknięcie w zdjęcie - powiększa!

Obrazek

W tych bębenkach mieści się mechanizm śrubowy, który w momencie kiedy klocek hamulcowy dotknie felgi koła, dodatkowo zaciska szczęki na obręczach.
Stąd właśnie nazwa - self-energizing system rear brake - pieczołowicie wypisana na korpusie hamulca.

Swego czasu, były to rewolucyjnie nowoczesne cantilevery, których opis działania można było znaleźć w każdym podręczniku dotyczącym MTB.
Dziś, już chyba nikt ich nie używa. Oprócz mnie !! :mrgreen:

Samo ustawianie tych szczęk, jest stosunkowo proste, gdyż wszystko zasadza się na odpowiednim momencie w którym dociśniemy widoczną powyżej śrubą, korpus hamulca do ramy roweru.
Hamulce ustawiamy na założonym tylnym kole, wstępnie z jednej strony, ustalając szczelinę pomiędzy klockiem a obręczą na około 1 mm.
Mechanizm śrubowy trzeba wstępnie naciągnąć, bo w położeniu roboczym (utrzymywanym przez linkę), przy szczelinie około 1 mm. pomiędzy klockiem i obręczą, korpus hamulca musi mieć zapewnioną możliwość ruchu do tyłu.
Cała obudowa hamulca w momencie hamowania przesuwa się bowiem do tyłu, wraz z klockiem trącym o obręcz.
To przesuwanie się do tyłu uruchamia długoskokową śrubę, która dodatkowo dociska szczęki na obręczy.

Stopień wstępnego naprężenia mechanizmu wskazuje szczelina pomiędzy korpusem hamulca a plastikową osłoną całego mechanizmu znajdującą się pod podkładką śruby mocującej.

Na zdjęciu wyżej, wyraźnie widać tą szczelinę, która w rzeczywistości ma około 2,5 mm. szerokości. To właśnie jest ten skok przesuwania się korpusu i śrubowego dociskania szczęk.

Perfekcyjne ustawienie hamulca z jednej strony jest łatwe. Problem powstaje dopiero przy ustawieniu hamulca z drugiej strony, który musi być naciągnięty identycznie!

Praktycznie, problem sprowadza się do tego aby szczeliny wyznaczające dystans ruchu hamulca do tyłu, po obu stronach koła były identycznej szerokości.

Nie jest to w sumie tak skomplikowane jak powyższy opis - a działa na prawdę dobrze! Raz ustawione hamulce nie rozregulowują się nawet po wielokrotnej wymianie tylnego koła i równomiernie ściskają felgę.
Jak widzicie powyżej, pożeniłem hamulce Pedersena z pięknymi szufladami cantilewerów LX-a, ostatniej wersji.
Całość działa jak trzeba, choć w moim lamusie leżą jeszcze nowe, oryginalne klocki Suntoura. ;-)

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#4
Tomek Holka pisze:opowiadanie o tym, co na tej ramie powiesiłem
opowiadanie robi wrażenie - czuć pasję i zaangażowanie Mam zatem szczerą i niekrytą nadzieję że ów szeroki opis ramy zostanie poparty podobnym osprzętu i fotami detali (jeśli będzie to możliwe)
Przeniosę wtedy wszystko od powyższego postu do osobnego wątku :-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#5
skolioza pisze:Mam zatem szczerą i niekrytą nadzieję że ów szeroki opis ramy zostanie poparty podobnym osprzętu i fotami detali
Silwuple, chciałoby się powiedzieć.

Obrazek
Wkliknięcie w, - powiększa!
Oto całe przeniesienie napędu!
Zaczynając od prawej strony zdjęcia, widzimy tu korbę Suntour XC comp, która na przełomie naszych ulubionych lat (88 - 93) zajmowała identyczną pozycję jak shimanowski DX, czyli była drugą grupą MTB Suntoura od góry, po XC pro.
Na końcach korb wiszą sobie pedały Coda. Dlaczego właśnie Coda? Ano, bo oryginalne pedały Bike-techa systemu SPD, były już łaskawe się zatrzeć i zostały uznane za zużyte (po circa 20 000 km!)

Te pedały Bike-techa kupiłem w czasach, kiedy przeciętny zjadacz chleba jeszcze o czymś takim nie słyszał. Pamiętam, jak ludziska pokazywali je sobie palcami i wyjść z podziwu nie mogli, że z czymś takim w ogóle można jeździć.
Tak naprawdę, to tych SPD nie produkował Bike-tech, tylko VP, zaopatrując swój model 103 w stosowne logo.
To logo kosztowało jakieś + 50% ceny pedałów VP 103 ale bez logo. :-(

Nad korbą wisi sobie przerzutka przednia, a jakże - z grupy Suntour XC comp, którą zrobiłem z dwóch przerzutek.
Jedna z nich była nowa ale z niewłaściwą średnicą obejmy a druga - używana, która tą obejmę miała odpowiednią.

W sumie, przerzutka o iście szosowym wyglądzie, leciutka i zgrabna, niemniej jednak bardzo wytrzymała i póki co, nie zdradza żadnych objawów zmęczenia.

Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o przerzutce tylnej z grupy shimanowskiego XTeka. Górny zawias pantografu ma już spore luzy, co widać po wychyleniu wózka przerzutki przy mocniejszych napięciach łańcucha.

Nic to! W przyszłym roku, XTekówka zostanie zamieniona na nową (czeka w szufladzie!) przerzutkę Suntour XC comp.
W ten prosty sposób, całe przeniesienie napędu w moim Bike-techu, będzie pochodziło z dawnego, dobrego Suntoura i na dodatek z jednej grupy.
Może to będzie jedyny MTB na świecie z czymś takim ?? :-D

Kaseta to oczywiście oryginalna XTekówka a łańcuch .... Właśnie - łańcuch - to najdroższy Spencer na 7-8 przełożeń.
Pomimo, że najdroższy, kosztował zaledwie 25 zł. - a jest tak przepięknie i starannie wykonany, że to wprost niewiarygodne!
Poza tym, to rewelacyjnie mocny łańcuch! Jak nie podjeżdżacie codziennie na Giewont północną ścianą - wytrzyma spokojnie kilka tysięcy kilometrów.

Ciąg dalszy nastąpi.

***
Ostatnio zmieniony 2011-11-19, 21:46 przez Tomek Holka, łącznie zmieniany 2 razy.
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#7
skolioza pisze:no tak dobrze to nie ma
Żartujesz?? Myślałem, że jestem jedyny taki, wraz z rowerem oczywiście. :mrgreen:

No - ale do rzeczy: pozostańmy na razie w tylnej części roweru.

Obrazek

Półkilowe siodło Team Professional, Brooksa w wersji Corper (miedziowany stelaż,) dźwiga sztyca podsiodłowa Alutrax firmy Wheeler, którą wykonano z cienkościennej rury chromowo - molibdenowej o nietypowej średnicy 29,4 mm. wklejając w nią aluminiową główkę o bardzo dużym, bo 4 cm. odsadzeniu.

To odsadzenie, podobnie jak długi wspornik kierownicy, wymuszone były stosunkowo niezbyt długą, górną rurą ramy (586 mm.) co przy rozmiarze 22 cale musiało wystarczyć nawet najwyższym bikerom.
Dopiero kilka lat później zaczęto budować wyścigowe ramy MTB o nieco dłuższych ramach. W końcówce lat 80-tych, obowiązywał jeszcze klasyczny kanon budowania ram MTB, z naciskiem położonym na przydatność wyprawową i dzielność pokonywania przeszkód.

Pod siodłem, oryginalna lampa tylna Cateye'a (na 4 paluszki R6!) z 1991-go roku.
Przednią, do kompletu (!), którą na zdjęciu nieco widać, kupiłem kilka tygodni temu na Allegro, za całe 15 zł.
Nową i nieużywaną na dodatek!
Pewnie, przy dzisiejszych standardach, to nie jest wzór jasności świecenia - ale daje się wrócić nocą do domu, nawet przez las.

Obrazek


Wreszcie siodło, które kupiłem parę lat temu w Dynamie.
Powiem tak: waży pół kilo, wygląda jak milion dolarów a siedzi się na nim niczym na sexbombie - cieplutko, komfortowo i podniecająco!
To wszystko pod warunkiem, że wytrzymamy wstępny okres użytkowania siodła, przypominający katowanie tyłka za pomocą nieheblowanej deski.
Jeżeli będziemy przy tym regularnie nasączać Brooksa specjalnym woskiem Brooks Proofide, wygląd używanego siodła będzie atrakcyjniejszy niż całkiem nowego, wyjętego z pudełka.

Pozdrawiam - a ciąg dalszy popisów oczywiście nastąpi.

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#9
Ładnie się wszystko prezentuje. Też zaopatrzyłem się w proofide do Brooksa. Teraz trochę żałuję że nie kupiłem sobie wersji "special" z miedzianymi elementami dla stylu. Brooks pomimo że ciężki to warty wydanych pieniędzy, (B17 w moim przypadku) jest nezwykle wygodny nawet po wyjęciu z pudła, tyle że na początku tyłek się ślizga. Nie mogę się doczekać kiedy zmięknie i wtedy to dopiero bedzie super wygodny.

Widzę że lubimy te same gadżety - Suntour/Brooks ;-)

#10
Radziej pisze:B17
Chciałem kupić takie siodło w wersji narrow, ale nie jest w Polsce dostępne.
Radziej pisze:Widzę że lubimy te same gadżety - Suntour/Brooks
Mam odczucia ambiwalentne w tej sprawie!
Z jednej strony to miłe - a z drugiej żal, że się nie jest jedynym takim :mrgreen:

Obrazek

Powyżej, jedna z głównych gałęzi do wieszania kultowego osprzętu.
Jak widać, to dźwignie Avida SD-2.0, kciukowe manetki XTeka (na 7-8 przełożeń), prawdziwie off roadowy komputerek Cateye'a CC-8000 (1991!), lampka Cateye'a na dwie baterie R14 (1991, nowa za 15 zł!), chwyty Ritchey'a - całkiem współczesne i ... niestety zostały obcięte na zdjęciu - rogi Ritchey'a WCS, pierwszy model.
Kierownica Coda Performance (grubościenna 200 gr.) + mostek Coda Performance 130 mm. (170 gr.)

To wszystko, jak i cały rower - bez tzw. "normalnych" śladów użytkowania - albo w stanie nie wskazującym na użytkowanie. :-D

Pozdrawiam!

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#12
Radziej pisze:Ha! Retro computer, tego jeszcze chyba dotychczas nie było. :-)
Nie ma w tym żadnej ściemy!
To pierwszy komputerek dedykowany do rowerów MTB, o specjalnie wzmocnionej konstrukcji.
W katalogu Brugelmanna z 1991-go roku, opisany był jako "gelandespezialist" i kosztował 109 DM.

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#13
Bynajmniej nie ma tutaj ani krzty sarkazmu z mojej strony, sam pamiętam jak na początku lat 90 mój wój przywózł mi pierwszy elektroniczny komputerek z Niemiec kiedy to w sportowym były wyprzedawane mechaniczne prędkościomierze. Nie pamiętam jaki to był, miałem ze 13-14 lat - pewnie najtańszy ale zrobił na mnie i moich kolegach piorunujące wrażenie.
Niesamowite że takowy egzemplarz zachował się do dzisiaj.

#14
Dziekuje serdecznie za objasnienie sekretow ustawiania tego parszywego hamulca tylnego... postepowalem mniej wiecej tak jak w Pana instrukcji, ale coz wyszlo jak wyszlo;) Z dedykowanymi klamkami suntour XC z 1991r ...

(te z gabeczka):
Obrazek


...to jest troche slabo, nawet przy bardzo dobrych klockach swissstopa...
Chyba wlasnie ten fakt ciezkiego ustawiania (przod to samo, zabawa z kluczem plaskim) i "rozsypywania" sie (w rekach na czesci pierwsze) zniechecil do br suntoura... mimo, ze z tego co sie orientuje byl to wynalazek stworzony we wspolpracy z DiaCompe.

Sprobuje je ustawic jeszcze raz, moze terz wyjdzie :)
Obrazek

#16
pozwolę sobie wciąć się niejako w temat i zapytać:
Tomek Holka pisze: lampka Cateye'a na dwie baterie R14 (1991, nowa za 15 zł!),
czy jej reflektor jest metalowy czy plastikowy?
(metal dałby możliwość modyfikacji do współczesnej diody (konieczność odprowadzania ciepła))
--
Cypis

#17
smolar pisze:chwyty żle założone,i... szkoda,żę pozbawiłes ramę tak charakternych detali( szprychy)!?
No cóż, postawiłeś mnie w dość niezręcznej sytuacji, bo muszę niestety stwierdzić, że chwyty są założone dobrze!
Każde chwyty o zróżnicowanej średnicy zakłada się tak aby ich grubsza część znajdowała się po zewnętrznej stronie kierownicy.
Ręce powinny być podparte tak aby zewnętrzna, czyli cieńsza część dłoni, miała wyższe podparcie.

Ale nie przejmuj się ;-) wielu ludzi sądzi, że powinno być odwrotnie!

Co do ustawiania hamulców Suntour SE xc, powiem tyko tyle, że bardzo trudno opisać jak to ustawianie należy przeprowadzić.
Ponieważ sprężyna odciągająca klocek od ramy nie posiada końcówki, którą dało by się umieścić w wybranym otworku i tym samym ustalić siłę z jaką klocek jest odciągany, należy ten "odciąg" uregulować położeniem całego hamulca w momencie dokręcania go do ramy.

Cała filozofia właśnie na tym polega!
Dokręcamy hamulec - i sprawdzamy siłę "odciągu"! Jak jest zbyt mała - odkręcamy hamulec - obracamy nieco na zewnątrz - i znowu dociągamy.
Jak zbyt duża - znowu odkręcamy hamulec - przesuwamy nieco do wewnątrz jego ramię - i znowu dokręcamy.
Z jednej strony, to pestka! Trudniej jest ustawić ramię z drugiej strony.
Jak "odciąg" nie będzie identyczny, to po pierwsze, klocki nie będą ustawione w tych samych odległościach od obręczy (powinny być oddalone góra o milimetr!) a po drugie, słabiej odciągany klocek będzie brał szybciej (o ile nie będzie tarł o obręcz)

Najłatwiej jednak to pokazać!

No i jeszcze jedno! Pozbawienie ramy charakterystycznych detali, być może wygląda na barbarzyństwo, choć de facto nim nie jest!
Nie ma bowiem takiego roweru na świecie, którego świadomy właściciel nie dostosowywałby do swoich upodobań, gustów i potrzeb.
Odwrotnie!
Jeżeli nawet, taki rower by się znalazł, to by znaczyło, że nigdy nie miał właściciela zaangażowanego całą osobowością w tą wielką frajdę, jaką jest kolarstwo i zaawansowany sprzęt z tym kolarstwem związany.

Jeżeli po wielu latach, w rowerze nie zmieniła się jedynie rama, to znaczy, że jego właściciel dokonał kiedyś pierwszorzędnego zakupu.

***

PS: Cypisku miły - reflektorek jest jednak z tworzywa!
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#19
No i wreszcie dobrnęliśmy do amortyzatora!

Obrazek


Niegdyś wyczynowy Marzocchi XC700, jak widać trzyma się dobrze!
Tylko czterokrotnie musiałem go rozbierać, uszczelniać i wymieniać olej, choć instrukcja obsługi nakazuje dokonywać tych czynności najrzadziej co trzy wyścigi - lub po jednym ciężkim wieloetapowcu! :mrgreen:

Olej!

Kto kupi sakramencko drogi olej Marzocchi - ten głupi! Dokładnie taki sam olej, sprzedawany jest w litrowych butelkach Valvoline z oznaczeniem LHM Plus hydraulic oil po kilkukrotnie niższej cenie!

Obrazek


Jak widać powyżej, z hamulcami nie eksperymentowałem.
Powód prosty! Cała geometria zawieszenia hamulców tego widelca zaprojektowana była do długoramiennych cantileverów Shimano!
Żadne inne, po prostu nie pasują - a jak pasują to przez przypadek! Nie próbujcie montować tu V-breaków!
Nawet nie dadzą się założyć.

Ta śmieszna "kiwaczka" mimośrodowa, trzymająca linki - wspomaga działanie hamulca! Regulacja tego całego systemu, jest nieporównanie trudniejsza niż opisywanych wyżej, samozaciskających się hamulców Suntoura.

Obrazek


Sexy dziureczki + zaciski Ritcheya, dopełniają reszty na dole.

Z biegiem lat, nauczyłem się tak serwisować ten widelec tak, że nie cieknie i nadzwyczaj płynnie pracuje.
W zasadzie nie odróżniam komfortu jazdy na XC700 od komfortu jaki można uzyskać na moim Bomberze XC600 Retro (a jakże! Tradycjonalistą jest się zawsze!), o dwukrotnie większym skoku.

Jak uzyskać taki efekt?
Przede wszystkim, nie uwierzyć instrukcji, że wysokość słupa powietrza w goleniach (całkowicie rozciągniętych!) ma wynosić tylko 35 mm!
Olej ma przykrywać jedynie widoczne od góry ustrojstwo tłumiące - co daje około 50 mm słupa powietrza nad powierzchnią oleju.
Potem wystarczy nadmuchać golenie do przepisowych 50 psi i gotowe! Amortyzator zmienia się nie do poznania!

No i jeszcze jedno! Niestety TYLKO ORYGINALNE pierścienie uszczelniające będą chciały się zamontować! Tutaj producent zadbał o własne interesy!
Z drugiej strony, jak założymy nowe pierścienie, to stare zalejmy silikonem w sprayu !! Do następnej wymiany, stare pierścienie będą jak nowe.

Warto też skracać sprężynki - ale nie więcej, niż do 5 mm. przy każdej kolejnej wymianie.

Zakupiłem swój amortyzator w lutym 1997 roku. Do dziś nie wykazuje luzów a wycieki zostały opanowane!

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#20
Jako ze widelec XC700 (w czerwonym kolorze ;-)) to jeden z najbardziej "zasłużonych" widelców w mojej historii MTB, pozwolę sobie do kilku rzecz się odnieść:
Kto kupi sakramencko drogi olej Marzocchi - ten głupi! Dokładnie taki sam olej, sprzedawany jest w litrowych butelkach Valvoline z oznaczeniem LHM Plus hydraulic oil po kilkukrotnie niższej cenie!
może to recepta na dłuższe życie uszczelek? może oryginalny olej Zocchi jest po prostu "żrący"?
Moje Marcoki lały nie rzadziej niż raz w roku, niezależnie czy był to rok po przyniesieniu ze sklepu, czy kiedy widelec swoje już miał przejechane
Tomek Holka pisze:Niestety TYLKO ORYGINALNE pierścienie uszczelniające będą chciały się zamontować!
czepialstwo - Enduro robi (robiło?) uszczelki do XC ;-)
Tomek Holka pisze:Nie próbujcie montować tu V-breaków!
Nawet nie dadzą się założyć.
Nie jest to idealny widelec pod V - to prawda Jest najzwyczajniej dość wiotki jak na tak brutalne heble
Nie mniej jednak mój śmigał z Vkami XT i w górach i z sakwami, i krzywda mu się nie działa ;-)
A oryginalna krzywka Zocchi - cóż, wymaga cierpliwości... ale jeśli ktoś nie ma klamek z servo, to daje jego namiastkę Osobiście jednak w tej chwili poszedłbym w zdobycie podkowy z xc500 z klaszycznym wieszadłem do cantileverowej linki
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#21
skolioza pisze: może to recepta na dłuższe życie uszczelek?
Nie sądzę aby producent był aż tak złośliwy.
Oba płyny, mają ten sam kolor, konsystencję i zapach! Raczej więc to ten sam olej - a producent wykazał pazerność przelewając go do buteleczek 0,4 l. z napisem Marzocchi.
Za napis należało mu się kilkaset procent gratyfikacji.
Cuda zaś czyni, wspomniany silikon w spraju, którym zalewamy uszczelki w słoiczku po dżemie, by zmienić je w nowe!
skolioza pisze:czepialstwo - Enduro robi (robiło?) uszczelki do XC
Być może. Ostatecznie wszystko da się zrobić.
Jednak zakup pierścieni tego samego wymiaru wywołuje frustrację :-/ Za Chińczyka nie chcą wleźć w gniazda.
skolioza pisze:mój śmigał z Vkami XT
Próbowałem założyć pierwsze V-ki LX-a. Niestety podkowa przeszkadzała w montażu.

Zatem pewnie nie miałem szczęścia :cry:

Klamki z servo może i lepsze, jednak Avidy mają regulowane przełożenie - równie dobre - a prostsze i lżejsze, co w pewnym okresie rozwoju MTB, miało poważne znaczenie.

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#22
Nie wiem, o co się Wam rossschodzi z tym ustawianiem tego kiwaczka. W specu Agaty ustawiłem to od strzału - może dlatego, że kanty Toma R. nie są low profile, i sporo wystają poza wideł?
No, w każdym razie, działa to nawet miło.
Ja ze swoimi kilogramami boję się jeździć na tym marcoku, filigranowy taki, ale córka go chwali.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#23
aldek pisze:W specu Agaty ustawiłem to od strzału - może dlatego, że kanty Toma R. nie są low profile, i sporo wystają poza wideł?
Low czy wide profil, linki mają się krzyżować pod kątem prostym.
Na dodatek odległość pomiędzy klockami a obręczą ma być minimalna i równa - a oba odcinki wolnej od pancerza linki, powinny być równej długości.
aldek pisze: .. filigranowy taki ...
Ważę stówkę z zimowym hakiem, i zdarzało się puszczać w dół leśną ścieżką do 50 km/h.
Nic!
Zresztą właśnie na tym rowerze ustanowiłem własny rekord szybkości, zjeżdżając w dół okropnie liszajowatej szosy z Gniewina (Pomorskie) nad jezioro Żarnowieckie.
Komputerek zapamiętał 89 km/h .... i dobrze, gdyż podczas tego niskiego lotu nie sposób było patrzeć nigdzie indziej, jak tylko przed siebie.

Amortyzator wybierał asfaltowe kupy z gracją i ekscytującym ucho dudnieniem. Chyba nawet się nie zmęczył.

Innym razem, najechałem na przysypany liśćmi pieniek. Tak, circa 12 cm. wysokości.
Mało nie przystrzeliłem sobie w szczękę kierownicą! Ale zarówno koło jak i amorek wytrzymały!

Na prawdę, można mu zaufać! ;-)

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#25
da sie spoko zamontować v-ki ja tak miałem w Endorphinie, ale ja miałem podkowy frezowane w 700 .

Co do oleju, nie mów ze jest to ten sam bo tego nikt nie wie.

co do samego amora to jak jest ustawiony dobrze to śmiga jak tralala
www.velotech.pl

#26
Piotr pisze:Co do oleju, nie mów ze jest to ten sam bo tego nikt nie wie.
Pewnie, że analizy chemicznej nikt nie robił. Ten Valvoline, to olej do zawieszeń hydraulicznych, stosowanych np. w Citroenach.
Jednak działa identycznie a konsystencja, kolor i bardzo charakterystyczny zapach również są takie same.
smolar pisze: .. wspominana kryza,nie zawsze jest po "jedynie słusznej stronie" ..
Są takie chwyty firmy PRO, przykręcane i drogie z grupy Bart Brentjens, które nie pozostawiają wątpliwości w tej sprawie.
Fizjologicznie - albo lepiej ergonomicznie, to jednak grubszym na zewnątrz. :oops:

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#27
Taka ciekawa anegdota mi się przypomniała, gdy pisałem o tym bateryjnym oświetleniu Cateye'a, czyli przedniej lampie HL-300 oraz tylnej TL-510.
Obie mają duże, stylizowane logo Cateye i wkomponowany w nie napis battery lamp.

Zawsze się zastanawiałem, po kiego grzyba napis na lampie, że jest bateryjna? Przecież to widać na pierwszy rzut oka.
Dopiero po latach, skojarzyłem ze sobą dwie informacje i jak myślę, chyba wiem po co te napisy.

Otóż Marek Utkin w którejś ze swych arcyciekawych, rowerowych publikacji, wspomniał kiedyś o obowiązującym w Niemczech przepisie, który ograniczał stosowanie rowerowego oświetlenia zasilanego z baterii lub akumulatorów, wyłącznie do takich rowerów, których masa nie przekraczała 12 kilogramów.

Rowery cięższe musiały korzystać z prądnicy.

Nie wiem, czy przepis ten obowiązuje obecnie - ale też nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w tamtym czasie, przywilejem korzystania z oświetlenia bateryjnego mogli się cieszyć wyłącznie właściciele rowerów wyczynowych i sportowych z górnej półki - zatem DROGICH!

Jeżeli teraz przyjąć, że Europa jako całość importowała znaczną część produkcji Cateye'a a lwia część tego importu lądowała w Niemczech, to być może chodziło o dodatkowe, marketingowe dowartościowanie właścicieli tych najdroższych rowerów!

Jednym słowem - masz brachu drogiego bika, to niech ludziska widzą, czarno na białym, że z pewnością waży miej niż 12 kilo!
Po co mają pytać i przy każdej okazji ważyć twoje cudo w rękach?

A jak upuszczą przez nieuwagę, gamonie jedne??

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.

#29
Odniosę do kwestii oleju.
Tak się składa, że miałem okazję pogadać z menadżerem jednego z najbardziej znanych producentów olejów. Mówił mi, że oczywiście firmy robiące amortyzatory zwykle same nie robią oleju, lecz zamawiają go u producentów wyspecjalizowanych - bo to się bardziej opłaca. Ale to nie jest tak, że do innych butelek wlewa się ten sam olej dla różnych producentów. Każdy zamawiający ma swoje wymagania techniczne opracowane właśnie dla/przez niego i taki a nie inny olej zamawia. Tak więc nie można mówić, że olej Marzocchi to to samo co Valvoline albo Castrol bo tak samo pachną albo maja ten sam kolor. Nie oznacza to, że inne oleje niż oferowane przez producenta się nie nadają albo zniszczą amora (olej co gumowych gruszek Citroenów faktycznie może lepiej działać na uszczelki), ale jest mała szansa, że Castrol robi dokładnie ten sam olej, który jest oryginalnie wlewany Marzocchi. Tym bardziej, ze producenci olejów na pewno nie będą ujawniać dokładnych parametrów technicznych przekazanych przez zamawiającego.
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#30
zimny pisze:o to dopiero "rozkmina" Panie Tomku! ;)
Widzisz - ja stary - podumać lubię - a że moja praca ma wiele wspólnego z marketingiem, to wszędzie wietrzę puchatkowe pułapki na słonie!
Myślenie ma ostatecznie przyszłość, dlatego głodny wiedzy zapytam - cóż to takiego ta rozkmina?
Sex może jakowyś wymyślny?

A co do oleju, zgadzam się co do joty z moimi młodymi entuzjastami staroci, choć mając możliwość organoleptycznego porównania obu opisywanych rodzajów, nie potrafiłem ich rozróżnić!

Nie zauważyłem też różnic funkcjonalnych, aczkolwiek faktycznie, Valwoline może zawierać jakieś dodatki konserwujące gumę, podobnie jak specjalne oleje, komponowane do samochodów o dużych przebiegach.
Tam, troska o uszczelnienia jest szczególnie ważna.

Pozdrawiam!

***
Bike-tech - product for a life, by Toyo Ishigaki.
cron