#2971
marcin74 pisze:
hit00r II pisze:Wybrałem się z kolegą oszołomem , który jest mega koniem jak na swój wiek.
Plan był taki żeby ostatnie 4 kilometry wycisnąć na przełożeniu 2/5 z kasety 9 rzędowej 11-32.
kto wygral ???
To zależy ?
O wiele szybciej na górze był on bo ja miejscami LEDWO JECHAŁEM na tym przełożeniu :-x
Natomiast nie dał rady wycisnąć tak jak ja i sobie pewnie wrzucił o połowę lżej :-P
Ciekawe jak tobie by poszło Marcinku ?
Chętnie bym z tobą pojechał żeby za tobą zdechnąć :-)

#2973
marcin74 pisze:
To zależy ?
O wiele szybciej na górze był on
czyli przegrales :idea: :roll:
Założenie było takie żeby to wycisnąć na jak najcięższym przełożeniu bez oglądania się na czas ... tylko żeby nie stanąć i wycisnąć więc nie przegrałem 8-)

#2976
Takie tam sprzed tygodnia 8-)
Żeby nie było że się tylko po asfalcie jeździ :mrgreen:
Asfalt tylko jako dojazdówka na miejscówkę ... choć to i tak 25 kilometrów :-x
Załączniki
Zdjęcie0382.jpg
Zdjęcie0381.jpg
Zdjęcie0380.jpg

#2977
Dzisiaj ta sama trasa tym samym klocem 8-)
Wszystko pięknie , pot lał się strumieniami i odczułem zmęczenie więc in plus :-P
Zjazd wszystko zajebiście ... do pewnego momentu :evil:
Grzeję i nagle spostrzegłem że nie mam przedniego hamulca a z tyłu zupełnie łysa opona więc jak na lodowisku.
Wypadł trzpień z klamki hamulca i o dziwo go znalazłem w ściółce :shock:
Dobra , założyłem na patencie i jadę dalej.
Wszystko pięknie , rower daje super poczucie na trasie ... żaden kamień nie jest zbyt duży ;-)
Pod koniec singla ... ześlizgnęła mi się dłoń z klamki przedniego hamulca co zakończyło się lądowaniem na mordę :!:
Na szczęście były liście i prędkość około 25 km/h.
Uderzyłem piszczelem na tyle mocno że pozostała spora rana , nie wiem w co ale bolało , dodatkowo oberwałem kierownicą koło oka i teraz będę miał pi...ę :evil:
Uderzenie było na tyle silne że trochę mnie zamroczyło.
Na szczęście kąpiel w wodospadzie zmyła krew i złagodziła pieczenie.
Dobrze że sprzęt nie ucierpiał bo to jedno z moich cudeniek :-)
Pierwsza gleba od chyba dwóch lat ...
Załączniki
Zdjęcie0387.jpg

#2979
Adamello pisze:Moje krótkie wspominki z pobytu w szwajcarskim Ticino.
CHWALIPIĘTA :mrgreen:
Zarąbiste góry!
Chętnie bym się tam skatował :lol:

#2980
Adamello, a tak bez tego fejsowego języka, a po polsku, bo szukamy z Majorem miejscówy na wyrypę?

1. Gravel podejdzie?
2. Da się coś pojechać/zjechać na HT prawie retro (2000 r.)? Bo z tego co piszesz, to albo szosa, albo elektrofull z 200 mm skoku...
3. Gdzie dokładnie bazowałeś? Locarno.
4. Jak z noclegami?
5. Drogo?
6. Jakieś źródło tras? Luknąłem na opencyclemap, ale coś by się z opisami nadało...
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#2981
Byłem z kolegą na Śnieżniku, obaj na Scalpelach, oba niebieskie (no dobra, mój prawie niebieski), ale tych 14 lat różnicy między nimi nie dało się oszukać i byłem z tyłu zarówno pod górę jak i w dół...

Obrazek

#2982
aldek zatem w jak największym skrócie:

1. Jeździłem w większości asfaltami w górę, bo innej możliwości wg moich informacji nie było. Nigdzie nie mijałem też żadnych dróg rowerowych typowo do podjeżdżania. Może to i dobrze - szybko asfaltem do góry, a potem dopiero single i jakaś terenowa zabawa. Gravel z dość miękkimi przełożeniami podjedzie. Ja sobie dreptałem średnio 8-10km/h pod górę na MTB. Raz tylko na asfalcie przycisnęło i tak jechałem 5-6km/h.

2.Fajna jest trasa na Cardadę/Cimetę która góruje nad Locarno. To o tyle fajna górka że widać z niej zarówno najwyższy punkt Szwajcarii czyli Matterhorn, jak i najniższy czyli jez. Maggiore. Na 1500mnpm wjeżdża asfalt, potem single. Może sama końcówka być dość ciężka, jakieś 5-10minut drogi. Ale warto. Na dół leci singiel techniczny. Ja zjechałem całość naraz, ale kopie po łapach dość. Na raty to spoko. Po przeciwnej stronie jest Passo di Neggia. Na 1400m wjeżdża się asfaltem, a w dół idzie singiel rowerowy, ale mega porypany. Sprowadzałem pomimo szczerych chęci chyba z 20 minut i skończyły mi się klocki.
Można pojechać dalej asfaltem na włoską stronę do Indemini i przez Włochy wrócić do punktu wyjścia. Taka runda ma z 50km i jakieś 1500m przewyższenia, z czego 1200 robi się od razu na strzał.
Ogólnie w wyższych partiach nie znalazłem jakichś panoramicznych trawersów, a byłem na 4 okolicznych górkach/przełęczach. Ale też nie szukałem jakoś specjalnie na mapach tras rowerowych. Mało miałem czasu na rower - jakieś 2-3h więc tyle mi starczało.

3. Ja mieszkam zawsze na kampingu w Tenero. Dokładnie Campo Felice. Głównie ze względu na dzieci wybieramy mega wypaśny standard (5 gwiazdek). Bachory mogą tam wejść i nie wychodzić przez cały pobyt. Wszystko jest na miejscu. W cenie mnóstwo atrakcji i profitów. Basen, sauna, jezioro, boiska, place zabaw, korty, tor rowerowy oraz specjalny Pavilon, w którym to dla wszystkich wiekowo są organizowane jakieś zajęcia, kursy, filmy, przedstawienia itp. W tym roku w cenie mieliśmy tzw. Ticino Card, która uprawniała nas do podróżowania wszystkimi ogólnodostępnymi środkami transportu w całym regionie za free. No wypas na maksa! Pociąg, tramwaj, autobus, intercity - wsiadasz i jedziesz. A tam działa to pięknie. Cena na polu na 4 osoby ok. 60-80 SFr za dzień. Oczywiscie gdyby nie dzieci, wybrałbym jakieś tańsze. Ale nie szukałem, bo tam nam pasuje.

4/5. Noclegi w Szwajcarii to droga sprawa. Na bookingu ciężko coś znaleźć poniżej 300zł za dzień dla 2 osób. Mi się udało na AirBnB za 700zł wyhaczyć pobyt 3 dniowy dla całej rodziny u babki w domku. Kemping tak jak podałem, po sezonie powinny być tańsze, kwatery prywatne również.
Życie.... hmmm no tanio nie jest. Ale powiem wprost: ja, połówka, 3 bachorów (3,5,8lat), 3500km autem w dwie strony, 12 dni w Szwajcarii - wszystko wyniosło mnie 6000zł z paliwem i żarciem. To ostatnie warto kupować w pobliskich Włoszech, jest niemal połowę tańsze. Znajomi w byle Sianożętach z dzieckami więcej przewalą na takich wakacjach.

6. Ja tam zawsze jadę raczej wypoczynkowo, a rower biorę tak na wszelki wypadek, więc nie nastawiam się na całodniowe jazdy tylko szybkie strzały/treningi itepe. Zatem nie interesowałem się trasami zbytnio, po prostu jeździłem po znakach jak już nauczyłem się je czytać. Ale myślę że w takim ułożonym społeczeństwie na pewno znajdzie się dla każdego coś dobrego.

Zdecydowanie wolę Maggiore od Gardy. Nad tym drugim jak dla mnie nie ma co robić - jezioro mega głębokie od razu, góry też jakieś strome strasznie. Nie powiem, na Monte Baldo byłem, widoki fajne, ale co z tego - na dół sprowadzałem, choć Januszem dałnhillu nie jestem. Już nie wspominam o zakorkowanej trasie wokół Gardy, gdzie szybciej przejedzie się na wrotkach niż autem. No i cień, do południa cień na plaży po tej wschodniej stronie!!! W przeciwieństwie do tego Tenero leży w delcie dwóch rzek i słońce jest tam cały dzień.
Nad Maggiore masz tak: no góry wiadomo, jezioro płytsze i o łagodniejszych zejściach niż Garda, wodospady Verzasca, tamę 220m wyskości na tej samej rzece (kręcili tam Golden Eye). Urokliwe Locarno i sąsiednią Asconę, niedaleko równie urodziwa Bellinzona z trzema dużymi zamkami (tam jest w ogóle dolinka i można sobie lajtowo po płaskim pojeździć). 30km dalej piękne Lugano, od biedy można rowerem skoczyć. No i włoskie miasta i miasteczka nieopodal. Do Mediolanu 140km, ale nie dotarłem. Dla mnie bomba. Jak dobrze zaplanujesz to idzie przeżyć, a wrażenia niezapomniane.
Ostatnio zmieniony 2018-09-17, 22:08 przez Adamello, łącznie zmieniany 1 raz.
https://www.facebook.com/evobikesycow

#2983
W końcu można coś ciekawego przeczytać i pooglądać z rowerowych wycieczek :) a nie tylko przepychanki o jeden wyjazd więcej w to samo miejsce. Piękna szwajcarska przygoda :)

#2984
Soro, Dokładnie.
GT RTS3 ,Diamond Back Response Sport ,Kastle Randonne ,Marin Eldrige Grade ,Mammoth RC 201 ,Wheller 3600 ,Specialized S-Works M2 ,Merida Scultura 909, Cannondale Super V 2000 ,Soundance Titanal ,Cbike

#2985
[quote="Adamello"
3. Bachory mogą tam wejść i nie wychodzić przez cały pobyt.[/quote]
3 bachorów - ZAJEBISTY TATA :mrgreen:
HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA :!: :lol: :-)
10/10 :!: :mrgreen:

#2986
Adolf, będziesz ojcem, zrozumiesz. Także tego.

Dzięki za wyczerpujące info. Co do Gardy, to ona się nie nadaje na wypad wcześniej, niż w ostatnim tygodniu września. Nawet sobie nie wyobrażam jechać tam w wakacje, to musi być masakra. Zaś trasy rowerowe to nie tylko Mt. Baldo, uwierz :-D
Tylko, że nam się Garda znudziła. Już latoś, w ramach odnudzania, wzięliśmy gravele, żeby było inaczej coś, no i bałem się z świeżo połatanym ścięgnem Achillesa tłuc po kamiorach.
A na takie rytualne jesienne wyrypy to nie bierzemy bachorów, bo one w szkole wtedy siedzą :-D Tylko rower, rower, rower, w górę, w górę, w górę, aż do utraty świadomości.

Jeszcze raz, dzięki za to info, z nieba nam spadłeś. Jak coś nam jeszcze przyjdzie do głowy, będę męczyć o szczegóły.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#2987
No my byliśmy w 2 ostatnich tygodniach sierpnia. Wtedy już jest mid-season. Ichnie bachory coś po 15.08 zaczynają rok szkolny, więc w zasadzie typowy sezon letni kończy się bodaj 23-25.08 i potem ceny do jesieni są już najniższe z możliwych. Pola namiotowe są otwarte marzec-październik, temperatury te same co nad Gardą bo to ten sam śródziemnomorski klimat. No i tu jest taki paradoks trochę bo pomimo że Śzwajcaria to czuje się jakoś włosko, a nad Gardą pomimo że Włochy, to czuć się można niemiecko :mrgreen:
Na południe góry się kończą, robią się coraz niższe, tak samo jak przy Sirmione nad Gardą. Ale nie wiem jak to dokładnie wygląda, bo nadal nie udało mi się Maggiore w koło objechać. Nawet autem.
W tej delcie gdzie mieszkaliśmy drogi rozchodzą się na dobrą sprawę na 7 kierunków, wiec na dłuższe wyprawy na pewno będzie gdzie jechać. A w Rivie nad Gardą chyba w 4 co nie?

Obrazek

Na dole Locaro i Ascona, a praktycznie wszystko co na drugim planie to już Włochy.

Obrazek

I widok z tego samego punktu nieco na północ bardziej. Praktycznie w centralnym punkcie kadru kamping, na którym mieszkałem. Jak widać dość rozległa dolinka, ale do podnóża gór - 5-10 minut jazdy na rowerze.
https://www.facebook.com/evobikesycow

#2989
Dzisiaj dnia 21 czerwca 2018 pobiłem kolejne dwa rekordy :-)
Ten sezon w nie obfituje 8-)
64 raz ... to już od dawna nie uleczalna choroba ale drugi rekord jest najcenniejszy :mrgreen:
Pizgało całkiem ostro no i się udało ... 103,5 km/h :!:
Było nawet dwóch świadków - turyści ( wcześniej uprzedzeni o zjeździe ).
Uczucie było MEGA , wiatr popchnął od góry i już wiedziałem że będzie zarąbiście :lol:
Załączniki
IMG_20180921_161246.jpg
Zdjęcie0405.jpg
Zdjęcie0406.jpg

#2990
Ja w tym roku miałem okazję pojechać w Bieszczady,oczywiście wzięliśmy ze sobą rowery.
Niestety moja Monika mimo chęci ,nie dała rady ani razu wsiąść na rower poprzez niedyspozycję żołądka po antybiotyku.
Mi udało się tylko zrobić jeden wypad Solina-Baligród-Solina i tylko niecałe 40 km
Pogoda akurat na rower,choć przyszła burza i trochę mnie zlało
https://www.strava.com/activities/1778322046
link do skromnej galerii
https://photos.app.goo.gl/7Z8TWrfWe7bGEFdA6

#2993
Sarna jak sarna.... nie widze w tym nic nadzwyczajnego 😎
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................

Campagnolo 50 th anniversary..w budowie

#3000
Na raz, ale w Ojcowie (po dziewięćdziesiątym którymś km) był obiadek i piwko w jakiejś knajpinie, no o suchym pysku tyle to kręcić nie wydolę, niestety. Chleb Praojców (kto wie, ten wie) zdradził i zamknięty skubaniec był, choć w ogóle lubię Ojców jesienią, posezonowo, w powszedni dzień, takie kurortowe wymarłe klimaty, ktoś tam się snuje, pusto, cicho, żodyn na 29 nie terkocze, jesień, smutek przemijania, melancholia.

Tak w ogóle, to sucho w tej jurze, pioski sypkie jak w sierpniu jakimś, zając pierdnie to pożar będzie, wspomnita moje słowa. Umęczyłem się tam strasznie, a po cichu miałem nadzieję, że to tak jesiennie już będzie, znaczy się ubite wszystko. A tu dupa.

Piotr, no wiem. Ale wjechałem do Majora na nocowanie ino. Rano w pociąg i nazad. Takie czasy, robić trza.
Może wedle 11.11 coś się uda.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/