#1351
himayer pisze: wiem że rower nie retro ale ja i koszulka są retro
gratki !!!
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................

Campagnolo 50 th anniversary..w budowie

#1354
Przyjemna mieścinka. Bylem dwa lata temu w lipcu. Najlepsza jest biedrona, jak się później okazało, jest to biedronka, która w okresie letnim ma największy obrót w Polsce. Mieszkaliśmy akurat w Jantarze i po tym jak parę razy się nadzialiśmy na całkowity 100% brak piwa koło godziny 17-18, jeździliśmy/chodziliśmy między 2-3 na pewniaka ;)

#1357
Spędziłem dziś chwile na świeżym powietrzu.
Najpierw sielankowo, po Alke do przedszkola (z rowerem w ręce) i do parku:

Obrazek


Rodzinka w komplecie. Trzeba się umieć ustawić - jak widać żona wozi fotelik :mrgreen:
Do moich rowerów nie dało się go zamontować. :-P

Obrazek


A ten jej rower to tak w połowie retro. Że tylko wymienię: komplet Plasmy NOS, piasta tył Ritchey, przód XTR 900, korba Tarantula, suport XTR octalink, pedzie WCSy te pierwsze złote, kiera EC70, klamki M950 po tuningu, sztyca Use Alien Titanium i skinwalle rzecz jasna.

Obrazek


Później przebrałem się w rajtuzy i jazda z kochanką na sianko (tudzież słomę):

Obrazek


Było słodko i romantycznie....

Obrazek


Choć trafiały się też i cięższe momenty. Ale widomo - dobry koń to i po błocie pójdzie :mrgreen:

Obrazek


Jednak Bozia mnie pokarała za ten flirt na łonie natury i skończyło się tak:

Obrazek


Najzwyczajniej solidny kapeć :evil: I co? Trzeba było zrobić maślane oczka i zadzwonić do tej najpierwszej legalnej żony, coby przyjechała po mnie autem.
W sumie na asfalcie dało się jechać nawet szybko (ok 30km/h) ale w terenie trochę potrzaskałem felgę. Cóż i tak wytrzymała (szytka) z 5000km bez szwanku.

#1359
snack pisze:PS moja żona też ma białego speca, dobry gust
Moja nie miała nic do gadania - brala co było :mrgreen:

A fotelik to jak ze wszystkim - weźmiesz taniochę to się rozczarujesz. Celuj nawet w używane ale znanych firm. Kuzynka kupiła taki za 100na allegro to się nawet dziecko nie zmieściło. Róznica na prętach mocujących też była wyraźna. Miałem wrażenie że jej pręty się zaraz połamią.
Mam OK Baby z regulacja (do spania). Kiedyś miałem ten fotelik zamontowany do RM Slayer. Tam było 150/150 skoku. Myśmy z Alką tym rowerem tak popierniczali po lasach że nas żona nie mogła dogonić na hardtailu. I dziecka nie zgubiłem ani razu, choć fotelik dobijał czasem do tylnej opony na mega dziurach :mrgreen: :mrgreen:


Tak przy okazji - podobnież Michał O. nastrzelał w wakacje tyle "zdjęć z wypadów, wyjazdów " że się serwery Picasy wieszają. Bedzie coś z tego Michał czy nie? :mrgreen: :-P

#1365
snack pisze:No głupio że tyle miesięcy czekają a mi ciągle nie po drodze. Niestety w Twojej części Łodzi bywam rzadko, a właściwie w ogóle ;-) ale jak przyjdą pierwsze deszcze to na pewno zapukam do twych drzwi
Luz.
Lodzermensch

#1369
Adamello pisze:
skolioza pisze:Adam, ale po co Twojej Najpierwszej te spedy ryczeja?
Ona w latach 2006-2009 się ścigała (i to nawet pucharów troche zwiozła) więc montowałem standardowo SPDy do rowerów (odpowiednie buty ma w razie czego).
Nie smiem watpic, ale soro jezdzi w sandalkach na tej kozce, to jakas platforma dalaby lepsze podparcie
No i wuceesy by sie nie powycieraly... :lol:
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#1370
Jak ja kocham taką pogodę! Nawet sobie nie wyobrażacie. Upalne lato to dla mnie nuda i praktycznie nie jeżdżę MTB (no chyba że pada albo w nocy :mrgreen: ). Teraz jest bajka- mgła, wilgoć, mroczny klimacik, dość ciepło, brak insektów...

A dzisiejsza jazda jest wyjątkowa z pewnego względu - pierwszy raz od roku bodaj 1996 jechałem na dłuższą wycieczkę na sztywniaku MTB. Wiadomo - jeżdzę na szosie czy przełaju i też są sztywne, ale to przecież inne typy rowerów. Możecie się śmiać ale to dla mnie spore doznania :mrgreen:

Tyłek to jeszcze nie problem, można zamortyzować, ale łapy to mi nadwyrężyło. Już prawie przy wyjeździe z podwórka glebę wyciąłem, bo zapomniałem o dziurze w wysokiej trawie :mrgreen:

Ogólne wrażenia bardzo pozytywne. Kopnięcie ma spore - gdy depnie się pod górę to dosłownie wyjeżdża spod dupy (zwykle jeździłem na fulach i takie mocne kopnięcia na podjazdach idą w zawieszenie, trzeba kręcić kadencyjnie i równomiernie).

Szytki na suche warunki nie pozwoliły zaszaleć na mokrym, ale zabawa i tak była przednia. Jutro jadę tym na grzyby jak się wyrobie - jest ich od groma!

Sorry ze zdjęcia do kitu, ale ręcę mi drżały :lol: :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek
https://www.facebook.com/evobikesycow

#1377
No pięknie!!!! Garda się kłania. Ta pierwsza fota to lekko na wschód od Riva del Garda co nie? Wbija się asfaltem ok. 1000m powyżej jeziora (ta fota to tak na oko z 300-400m ponad jeziorem), później szuter i ścieżki z tego co pamętam. Ale ogólnie już w cholere stromo i praktycznie już nie do jazdy tam wysoko.
https://www.facebook.com/evobikesycow

#1379
Wygrał Pan, Panie Adamie. Podjazdy do jazdy, jak najbardziej, do jazdy :-D
To opowiem, jak było, po kolei.
Urwawszy się żonom, dzieciom i wyzyskiwaczom - postanowiliśmy się z Majorem wybrać na GT wypad w Alpy. W kombiaka spakowaliśmy karakorama i zaskara. I hajda, nad jezioro Garda. Zamiar: upodlić się na tych słynnych podjazdach (po 1700 metrów w jednym kawałku), no i poszaleć w dół. Żadnych busów, kolejek, promów. I zdjęć lustrzankom z pięcioma obiektywami, w kieszeni miałem jeno pogruchotanego starego ajfona, choć Major wykombinował jakąś kamerę a'la go pro, i coś tam pewnie z tego szaleństwa skręci.

Nie miałem amortyzatora :-D
Nie miałem tarcz, ani v-ek, tylko canti :-D

Tremalzo: wjazd o jakieś 1600 metrów (mowa oczywiście o różnicy poziomów) w jednym kawałku serpentynami asfaltem, potem schronisko (dzięki Bogu). Piwko, potem jeszcze extra 150 metrów szutrem, i wreszcie tunel zapowiadający początek słynnego zjazdu na Paso del Note.
Obrazek

Zdjęć ze zjazdu to oczywiście nie ma, bo żal było stanąć. Generalnie, na sztywnym dało się żwawo zjechać, lepiej ścina się zakręty, ale na prostych to z amorem nie masz szans, bo kamory to jednak Cię spowalniają jak cholera. Więc co nadrobisz na skręcie, to stracisz na prostej. Kanti za to lepiej się sprawują od v-ek, moim zdaniem, choć to rzecz do dyskusji.
Na koniec, już pociemku, uroczą Via Ponale, do namiotu. Też było szybko, choć trafiliśmy na jakiś mityng biegaczy, i trza było lawirować.

To pierwsze zdjęcie, przez piasty, jest z wjazdu na Monte Baldo. I to jest rzeczywiście zło. 1700 metrów w jednym kawałku! Przy czym jakaś 1/4, tam u góry po szutrze. Za to widoki: boskie!
Obrazek

Z porytej okopami z 1915 r. przełęczy da się zjechać nawet dość wygodnie, ale nas poniosło jeszcze na przełęcz Campo coś tam. Czyste piękno.
Obrazek

Potem skrót przez pastewne łąki do San Giacomo (z rowerami w ręku, przeważnie, bo szlak był pieszy), no i asfaltem, serpentynami w dół via Brentonico, Mori, Nago do Torbole. Vmax 79 km/h :-D Po ciemku!
I na koniec takie tam ptoki, i powrót do żon. Tak było.
Obrazek
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#1380
W 2009 z żoną mieszkaliśmy koło Malcesine (wschodnia strona jeziora więc słońce na plaży swieciło po 11 :-/ ). I to teoretycznie było rzut beretem na Monte Baldo - w linii prostej ze 4-5km no ale na rowerze ze 4h :mrgreen:
Wbijaliśmy na szczyt tą najkrótszą drogą (i to był bląd). Tak do linii drzew to się jeszcze jechało, ale po tych ścieżkach po łąkach to juz tylko but z rowerem na plecach :oops:. No ale i tak było superancko 8-) 8-)